Julio, w chwili kiedy zbliżyłaś się do kolejnej ściany, uświadomiłem sobie, że ściany odgrywają w naszym życiu rozmaite role i mają różne znaczenia. Niektóre, niczym te z legend czy bajek, wzywają nas do bohaterskich czynów. Jako rycerze własnego przeznaczenia, możemy je pokonać lub przynajmniej podjąć próbę. Są one jak skarbnice pełne skarbów, strzeżone przez nieustraszone smoki czy też labirynty z mitycznych opowieści, lecz zawsze możliwe do przebycia. Testują naszą odwagę, uczucia, hart ducha. My zaś, w odpowiedzi na wyzwania rzucone przez los, wykuwamy w nich drzwi naszych triumfów i zwycięstw.

Inne ściany, Julio, przypominają starych przyjaciół, którzy w zgiełku życia, z otwartymi ramionami, czekają na nas. Są jak ten dąb w starym lesie, zawsze gotowy, by służyć oparciem, miejscem na odpoczynek, zebranie myśli, nabranie sił do dalszej drogi. W zamian możemy powierzyć im nasze troski, nadzieje, czy też słowa, na które nigdy nie będziemy mieć odwagi, by je wypowiedzieć.

Jest jednak jeszcze inny rodzaj ścian, Julio. Być może najbardziej wymagający, gdy na nie natrafimy. To te, które stanowią granice naszych możliwości, ostrzegające znakiem, że nie da się ich pokonać, choć wciąż możemy wierzyć, że uda się nam to zrobić. To one uczą nas pokory. Czasem cichym głosem, innym razem krzykiem, odbijają nasze pytania, nie dając już odpowiedzi. Zmuszają do refleksji, że być może nadszedł czas, by odwrócić się i znaleźć nową ścieżkę. Są jak mroczne obrazy Beksińskiego, wiszące w galerii naszego losu, których nie damy rady zrozumieć.

Wszystkie te ściany, Julio, zostały postawione z jakiegoś powodu i są nieodłącznym elementem naszego życia. W momencie, gdy stanęłaś przed tą jedną, konkretną ścianą, stało się dla mnie oczywiste, że wiele z nich możemy pokonać razem. Ale możemy trafić na taką, która dla Ciebie nie stanowi nie do przebycia przeszkody, podczas gdy dla mnie wyznacza granice możliwości.